niedziela, 26 czerwca 2011

Szaleństwa przy basenie ;)

Na ulicy ktoś wcisnął nam ulotkę reklamującą imprezę w hotelu położonym troszkę na odludziu, w pięknej okolicy... i z basenem! Pool party :) Oczywiście nie mogliśmy sobie takiej przyjemności odmówić!

Impreza miała się zacząć o 13, ale gdy dotarliśmy na miejsce prawie nikogo jeszcze nie było. Wspólnie z jednym ze współorganizatorów postanowiliśmy zatem udać się z powrotem do centrum Udaipuru i zwabić (moimi białymi nogami ;)) trochę więcej ludzi! Głównym celem byli inni turyści i paru nawet udało nam się namówić :) Był basen, głośnia muzyka, dużo hałasu, trochę drinków... i było super! Niestety w basenie musiałam się opędzać od pragnących dotknąć białej kobiety w stroju kąpielowym rąk, bo okazuje się, że Hindusi są nieśmiali, ale nie wtedy, gdy nie wiadomo czyje to ręce. Zdjęcia w basenie w otoczeniu 15 chcących być jak najbliżej mnie panów Wam daruję ;) Szczęśliwie nie byłam jedyną dziewczyną... było nas - uwaga, uwaga - 8 ;) 6 białych i 2 Hinduski (w ubraniu :))... więc czasem dawali mi chwilę odetchnąć. Facetów było na oko z 50... Organizatorzy (którzy też byli facetami) przychodzili co jakiś czas zapytać czy nie czujemy się prześladowane, bo gdyby tak, to oni tych prześladowców natychmiast wyrzucą ;) Nie czułyśmy się prześladowane...

Zamiast zdjęć z basenu, będzie zdjęcie mnie w roli tygrysa ;)


Impreza skończyła się o 1 w nocy.. o 6 trzeba było wstać na autobus (tym razem do Jodhpuru). Brudny był jak zwykle, zapomniał nas zabrać i potem trzeba było go gonić... łóżko podskakiwało.. czyli indyjski standard, szczegóły pominę :) W każdym razie dotarliśmy i na razie nie mamy zbyt wiele siły na cokolwiek, więc zwiedzanie fortu itp zostawiliśmy sobie na jutro...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz