niedziela, 19 czerwca 2011

Paskudne Paulo Travels i Bombaj nocą

Autobus był paskudny. Paskudny to mało powiedziane... "łóżka" DWUOSOBOWE miały mniej więcej 170cm długości i jakieś 80cm szerokości. Stanu, w jakim były nie da się opisać, ale po 5 minutach zaczęłam się cała kleić. Klimatyzacji brak (o tym wiedzieliśmy rezerwując autobus, ale za bardzo nie było innego wyjścia), co było do zniesienia podczas jazdy przy otwartym oknie, ale na postojach można było się rozpuścić. Punktualność firmy Paulo Travels (mam nadzieję, że pierwszy i ostatni raz miałam z nimi styczność) też pozostawia wiele do życzenia - po pierwsze byli o godzinę spóźnieni na miejscu zbiórki... A po drugie (też nie mogę uwierzyć, ale to nie żart) podana na stronie godzina przyjazdu na miejsce to 5.50 rano, a przyjechaliśmy o 12!!! 6 godzin opóźnienia!!! Tak więc po prawie 16 godzinach w autobusie, w którym wyspać się nie dało, nie tylko z powodu wielkości łóżek i upału, ale też dlatego, że na każdym zakręcie (a kręta było to droga!) rzucało mną po całym "łóżku", obiecałam sobie, że nigdy więcej autobusu z łóżkami i bez klimatyzacji!

W Bombaju najpierw udaliśmy się do naszej ulubionej Cafe Coffee Day, skąd nasz CouchSurfer Sushim zabrał nas do siebie. Po 3 godzinnej drzemce, byliśmy gotowi (na nocny) podbój miasta ;) We 4 (Sushimowi towarzyszyła jego dziewczyna) poszliśmy do restauracji znajdującej się na dachu hotelu... i właściwie na tym się nasz podbój miasta skończył, bo tak dobrze nam się gadało, że gdy wszyliśmy z knajpy było już za późno na cokolwiek innego. Ale zdjęcia mamy ładne :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz