Dziś był dzień zdjęciowy. W Udaipurze na każdym rogu czekają nowe atrakcje, więc zrobiłam chyba z 500 zdjęć :)
Pierwszym punktem programu był rejs statkiem po jeziorze Pichola. Na rejs musieliśmy chwileczkę poczekać, więc poszliśmy powłóczyć się wokół przystani. Oparłam się o murek, patrzę w górę, a tam na drzewie całe stado wielkich jak dorodne króliki nietoperzy! Jedne siedziały (a raczej wisiały) i na nas patrzyły, inne spały, inne chwytały łapkami gałęzie, a niektóre ziewały ;) Idealni modele ;)
Rejs tym razem odbył się bez większych atrakcji, to znaczy nie było fal, ani nie przewracały się krzesła ;) I nawet kazali nam założyć kamizelki ratunkowe! (W Udaipurze chyba też mają misję chronienia nas, bo wcześniej jak szliśmy środkiem opustoszałej ulicy, to podszedł do nas żołnierz i kazał nam iść chodnikiem :)). Opłynęliśmy położony na wyspie Jagniwas pałac (pałac zajmuje praktycznie całą wyspę, więc wygląda jakby był na wodzie), a następnie zatrzymaliśmy się na wyspie Jagmandir, gdzie znajduje się kolejny pałac, zbudowany w XVII wieku i robiący ogromne wrażenie!
Ze statku udało mi się także zrobić kilka zdjęć obrazujących życie lokalnej ludności. Mam nadzieje, że moje ubrania (które wróciły dzisiaj do mnie idealnie czyste) nie były prane tak jak na zdjęciu poniżej ;)
Po rejsie kontynuowałam moją misję fotograficzną... :) Udaipur jest chyba najbardziej kolorowym miastem, w jakim do tej pory byliśmy...
Po dniu pełnym wrażeń zdecydowaliśmy, że zostaniemu tu jeszcze trochę, bo nie mamy jeszcze ochoty na kolejną podróż autobusem... Jutro idziemy na imprezę przy basenie, gdzie ma być podobno 200-300 osób! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz